Dobry wieczór! Jestem bardzo szczęśliwa, że spodobała się wam ta historia i mam nadzieję, że kolejny rozdział was nie zawiedzie! Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, jakie znalazły się pod prologiem i pierwszym rozdziałem i cichutko liczę, że z rozdziału na rozdział będzie ich coraz więcej. Mam nadzieję, że nie uciekniecie po przeczytaniu tego rozdziału i dwóch kolejnych, które muszą być napisane z perspektywy pozostałych bohaterów (Hemiona, Ginny i Theodor) by pokazać wam z czym się borykają. Jest to bardzo ważne w dalszych rozdziałach, byście poznali ich życie i problemy, ale mam nadzieję, że was to nie przestraszy. Potem będzie się działo... Oj będzie :)
Dziękuję serdecznie Veniikowi i Dominice, które czynnie uczestniczyły w tworzeniu dzisiejszego rozdziału.
A rozdział dedykuję wszystkim czytelniczkom! Bo dzięki wam i waszym komentarzom, aż chce mi się pisać! Jesteście wspaniałe!
Buziaki, wampirek :*
* * *
Samotność
jest najgorszym stanem dla człowieka. Potrzebujemy pomocy, wsparcia,
miłości. Jesteśmy przystosowani do bycia wśród innych
ludzi. Sami wybieramy czy chcemy żyć samotnie, czy z kimś u
boku... Boimy się samotności, a prędzej czy później, każdy
z nas jej zasmakuje. Więc wybieramy miłość, przyjaźń,
towarzystwo... By chodź przez chwilę cieszyć się życiem i nie
czuć się samotnie w tym wielkim świecie. Codziennie wstaję z
łóżka z jedną myślą – przetrwać. To najgorsze co może
być. Żyć samotnie z dala od przyjaciół, rodziny... Z dala
od tego, co kiedyś było całym naszym życiem. Staram się żyć,
funkcjonować i nie poddawać się. Dni upływają szybko, ale
najgorsza jest noc. Leżąc samotnie w łóżku, po całym dniu
zapomnienia przychodzi zwątpienie i smutek, ponieważ on nigdy nie
wróci. Ron nie żyje. Już nigdy się do niego nie przytulę,
nie przeczeszę jego rudych włosów... On odszedł.
*
* *
Zamknęłam
za nim drzwi i oparłam się o nie. To od dziś będę dzielić z
kimś nasz mały domek. Nasz... Nawet po kilku latach od jego
śmierci, wciąż nie mogłam się przyzwyczaić, że już nie jest
nasz, a tylko mój. Nigdy nawet nie myślałam o tym, że
będzie w nim mieszkał inny mężczyzna niż Ronald. To było coś
nienaturalnego. Od lat mieszkałam sama, czasami goszcząc na noc,
lub dwie Ginny. To było wszytko. A teraz miałam mieszkać pod
jednym dachem z innym, nieznajomym mężczyzną, który na
normalnego nie wyglądał.
Dziwne
uczucie ogarnęło moje serce. Przyzwyczaiłam się do spokoju i
samotności. Po tylu latach było to coś naturalnego. Wracałam do
domu, a jedyną istotką, która wnosiła trochę życia do
mojej szarej codzienności był mój kot – Louis. Można to
potraktować w sposób dosłowny, bowiem myszki i ptaki, które
mi przynosił, jeszcze walczyły o przeżycie w pyszczku mojego
sierciucha. Nienawidziłam tego, ale Gruby był zawsze taki dumny z
siebie, że dowlókł do domu swoją zdobycz, by podzielić się
nią ze mną. Takie to kocie. Wychodził rano po śniadanku, kiedy
wychodziłam do pracy, a kiedy wracałam do domu czekał już pod
drzwiami balkonowymi. Sama nie wiem, w którym momencie stał
się domownikiem i częścią mojego życia. Pewnego razu po śmierci
Rona, wracając do domu, zobaczyłam go siedzącego na parapecie w
kuchni. Wpuściłam go i nakarmiłam, a on wskoczył mi na kolana,
mrucząc przy tym zawzięcie, prosząc po kociemu o dom. Nie mogłam
odmówić tym wielkim, zielonym oczom. Louis był grubym
kocurem o rudej, aksamitnej sierści. Mimo podobnego koloru futra,
był całkowitym przeciwieństwem Krzywołapa. Uwielbiał jeść i
wylegiwać się godzinami na kanapie, ale jego codziennym rytuałem
były wyprawy w świat. Tylko czekam, aż przyprowadzi swoją kocią
dziewczynę z bagażem ich kocurzych zapędów. Uśmiechnęłam
się, kiedy usłyszałam głośne miauczenie dochodzące z balkonu.
Przeszłam przez dom i otworzyłam drzwi balkonowe, by wpuścić
mojego futrzastego przyjaciela. Owinął się wokół moich
nóg, mrucząc z wdzięczności. Powędrował do swojej
miseczki, a ja ruszyłam schodami do góry.
Zanim
otworzyłam drzwi do pokoju, który miałam wynajmować,
wzięłam dwa głębokie wdechy. Czekały tam na mnie demony
przeszłości. Nie wchodziłam tam od 6 lat. Tyle czasu minęło od
jego śmierci. To był jego gabinet, a zarazem sypialnia. Zawsze tam
uciekał, kiedy pokłóciliśmy się o jakąś błahostkę.
Odważnie nacisnęłam na klamkę, a wspomnienia uderzyły we mnie,
jak pocisk z karabinu. Na biurku wciąż leżały jego papiery, które
przynosił z Ministerstwa, na kanapie leżała szata i sweter, a obok
niej stos jego ulubionych gazet o quiddichu. Po moich policzkach
popłynęły łzy, a w gardle stanęła wielka gula. Moje ciało
ogarnęła panika. Podeszłam do biurka, biorąc do ręki ramkę z
naszym ślubnym zdjęciem. Byliśmy tacy młodzi i szczęśliwi. Nie
wiedzieliśmy jak będzie wyglądało nasze życie, nie mieliśmy
żadnego większego planu, niż po prostu być razem do końca życia.
Nikt nie wątpił w naszą miłość. Od lat byliśmy przyjaciółmi,
bratnimi duszami darzącymi się szacunkiem, które z czasem
przerodziło się w wielką miłość. Myśleliśmy, że bycie razem
to nasze przeznaczenie. Nikt nie spodziewał się, że tak szybko
wszystko się skończy, a nasza świetlista bańka mydlana pęknie,
zostawiając po sobie tylko wspomnienie. Trzy lata po naszym ślubie,
nie wrócił do domu. Całą noc przepłakałam, przerażona co
się stało. Rano przyszła sowa z Munga, bym jak najszybciej się
tam zjawiła. Kiedy weszłam do jego sali, była tam jego cała
rodzina. Zamarłam. Dlaczego nikt mnie nie poinformował? Dlaczego
dowiedziałam się ostatnia?
Moje
oczy były obolałe i spuchnięte od wielogodzinnego płaczu.
-
Co się stało? - wychrypiałam, patrząc na sylwetkę leżącą na
szpitalnym łóżku. Ronald był blady, a jego ciało i twarz
pokrywały świeże blizny, z których wciąż sączyła się
krew.
-
Śmierciożercy go zaatakowali, kiedy wyszedł z ministerstwa... Dziś
rano został znaleziony - wyszeptał cicho tata. Podeszłam na
chwiejnych nogach do jego łóżka i ujęłam jego dłoń. Był
zimny i tak nienaturalnie spokojny. Łzy uparcie płynęły z moich
oczu. Zaszlochałam, nie mogąc się pogodzić z tym co tu zastałam.
-
Czy... czy on przeżyje?
-
Nie wiadomo. Jest w bardzo ciężkim stanie...
-
Ron, kocham Cię, słyszysz? Nie odchodź kochany... - wyszeptałam,
składając na jego ustach pocałunek. Usiadłam na fotelu, czuwając
przy nim. Sama nie wiem, kiedy rodzina opuściła salę, a ja
zostałam sama. Zasnęłam, wciąż trzymając jego dłoń i
opierając czoło o jego łóżko. Obudził mnie głośny
krzyk. Jego ciało zaczęło się trząść w spazmach
niekontrolowanego ataku. Z jego ust wydobywały się przeraźliwe
jęki, a ja nie wiedziałam co robić. Szybko zawołałam
pielęgniarkę, a moje serce rozpadało się na miliony kawałków,
widząc jego ból. Nie chciałam by cierpiał. Stałam tam
oniemiała, płacząc i patrząc, jak lekarze starają się go
reanimować. Ogarniałam mnie coraz większa panika i strach.
-
Ratujcie go! - krzyknęłam przerażona.
-
Wyprowadźcie ją stąd! - krzyknął jakiś lekarz.
-
Nie!
-
Natychmiast! - poczułam, jak ktoś siłą wyprowadza mnie z sali.
Upadłam na kolana, płacząc z bezsilności. On umierał... Czułam
to, a kiedy lekarz opuścił salę i spojrzałam w jego oczy,
wiedziałam to. Byłam pewna. Ronald Weasley, moja miłość, nie
żyje.
Nawet
teraz, tyle lat po jego śmierci, te rany były wciąż świeże,
paląc mnie od środka. Bolała mnie świadomość, że już nigdy go
nie zobaczę. Nigdy nie przytulę się do niego. Nie będziemy się
kłócić o to kto gasi światło, czy o to kto pierwszy
skorzysta z łazienki. Każda noc bez niego była okropna. Mimo
upływu lat, wciąż bałam się i boję ciemności, ale kiedy leżał
obok i przytulał, czułam się bezpiecznie. Chciałabym znów
poczuć to przyjemne uczucie... Chciałabym zasypiać i budzić się
w czyiś ramionach, w których zawszę znajdę wsparcie i
zapomnienie. Chciałabym nie walczyć każdą noc o niego w moich
snach. Od sześciu lat dręczy mnie ten sam koszmar. Ron leżący na
środku salonu, wręcz błagający o pomoc. Jednak kiedy podbiegam,
chcąc go uratować, nie mogę ruszyć się z miejsca. Co noc patrzę
na jego śmierć, a rany w moim sercu ponownie się otwierają,
zostawiając niezacieralne ślady.
Usiadłam
na kanapie, biorąc z niej wełniany sweter z wyszytą literką „R”
na piersi. Podniosłam do twarzy ubranie i natychmiast poczułam
znajomy zapach, a moje serce ogarnął smutek. Zrobiło mi się
niedobrze na myśl, że już nigdy go nie zobaczę. Rzeczywistość
była bardziej przerażająca, kiedy nie było go przy moim boku.
-
Tak bardzo bym chciała, żebyś tu był... Gdyby miłość można
było liczyć we łzach, to moja do Ciebie była nieskończona,
kochany. Jednak wiem, że muszę żyć. Kocham Cię Ron -
wyszeptałam, wciąż przytulając się do jego swetra. Wiedziałam,
że chciałby abym była szczęśliwa. - Przepraszam – wyszeptałam
ponownie, rozpalając w kominku ogień i po kolei wrzucając tam jego
rzeczy. Zostawiłam tylko nasze zdjęcie ślubne. To były najlepsze
trzy lata mojego życia...
Wpadłam
w wir sprzątania. Opróżniłam wszystkie szafy w pokoju,
łóżko zasłałam świeżą pościelą, a w oknach powiesiłam
firany. Wyszorowałam łazienkę, przylegającą do pokoju, a kiedy
wszytko lśniło, wzięłam zdjęcie z biurka i udałam się do
salonu. Położyłam je na szafce kuchennej, by później
pomyśleć co z nim zrobić.
Wyciągnęłam
różdżkę i rzuciłam kilka zaklęć na kominek, bym mogła
dostać się do laboratorium Snape'a, w którym pracowałam.
Pomagałam mu ważyć eliksiry, sprzątałam pracownię, zajmowałam
się segregacją składników i odpowiednim zabezpieczaniem
ich, by nie straciły swoich wartości. Mało płatna praca, ale
lubiłam ją. Pozwalała mi się odprężyć i przez chwilę
zapomnieć o wszystkim co mnie otaczało. Severus i ja, przez te
kilka lat znaleźliśmy wspólny język. Szanowaliśmy się i
nie wchodziliśmy sobie w drogę w pracy. W pewnym sensie nawet
zaprzyjaźniliśmy się. Byliśmy samotnymi osobami, więc chociaż
przez te kilka godzin dziennie mogliśmy nacieszyć się swoją
obecnością. Zazwyczaj pracowaliśmy rozmawiając na
przeróżne tematy związane z eliksirami. Czasem zdarzało mu się nawet uśmiechnąć. Często
prosto z laboratorium, aportowaliśmy się do Nory, kiedy mama
zapraszała nas na obiad. Wiedziała, że kiedy wpadniemy w wir
pracy, zapominamy o czymś tak przyziemnym jak jedzenie.
-
Jak z Draco? - zapytałam, widząc, że Severus siedząc przy biurku,
rzuca zaklęcie położenia.
-
Nic - odpowiedział, marszcząc brwi. Od 4 lat poszukuje swojego
chrześniaka, który zniknął z powierzchni ziemi. Po prostu
wyparował.
-
Muszę dziś wcześniej wyjść.
-
Zostaw to, zajmę się tym.
-
Do jutra! - odpowiedziałam i wróciłam do domu. Rzuciłam
zaklęcie na kominek, by znów wyglądał i pasował do
wystroju salonu. Schowałam różdżkę tak, by nikt jej nie
znalazł i udałam się do kuchni, by coś zjeść. Od śmierci Rona
nie korzystałam z magii do innych czynności, niż zaczarowanie
kominka. Pomagałam Severusowi, ale ze światem magicznym nie miałam
już nic wspólnego. Zamknęłam ten rozdział w moim życiu
dawno temu i nie chciałam tego zmieniać. Już nie należałam do
tamtego świata. On odebrał mi męża.
Podeszłam
do szafki kuchennej i przypomniałam sobie o zdjęciu. Spojrzałam na
nie, uśmiechając się. To był wspaniały czas w moim życiu, ale
muszę zamknąć ten rozdział i żyć dalej. Udałam się do
sypialni i schowałam je głęboko w komodzie. To dziś rozpoczynam
nowe życie, z dala od wspomnień i demonów przeszłości. Od
dziś zamieszka ze mną Tobias White. Dziś wszytko się zmieni. Mam
nadzieję, że na lepsze...
Bardzo zaciekawila mnie twoja historia. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja mam tak jasną czcionkę że ledwo widzę? Ale nie martwcie się, to mnie nie powstrzyma ;)
UsuńOj tak będzie się działo! A ja się doczekac nie mogę! To będzie super opowiadanie! Te wszystkie tajemnice, wzajemne poznawanie, a potem buch! Namiętnośc, miłośc, pożądanie! Ach... Dobra chyba za bardzo odbiegłam od tematu... Wracam do rozdziału. Póki co jawi nam się załamana Hermiona, próbująca się pozbierac Hermiona oraz Hermiona po wewnętrznej przemianie. Bardzo dobre oddanie emocji i uczuc. Podobają mi się te początkowe rozdziały, bo pomagają wczuc się w rolę poszczególnych bohaterów. Ja tam czekam na Theodora... Ups, wygadałam się? Eee, a więc tego nie było. Czekam na bardzo przystojnego, boskiego i w ogóle naj bohatera, który pojawi się w krótce. Coś czuję, że to będzie moja ukochana postac w tej historii. Draco będzie musiał mi wybaczyc;-) No nic kończę, czekając na dalszy ciąg niezwykle wciągających wydarzeń. Buziaki***
OdpowiedzUsuńDominika
Ps. Zapomniałam wspomniec o Severusie. Wielki plus za wprowadzenie go tego opowiadania. Jego i Draco nigdy za wiele;-)
Rozdział jak zwykle wspaniały, cudny, idealny...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie uśmierciłaś mojego kochanego Severusa <3
Nie mogę się już doczekać momentu w którym Smoczek powie wszystko Mionie i zacznie się prawdziwe Dramione :D
Historia oczywiście bardzo orginalna, zresztą jak wszystko co piszesz.
Jednak nie podoba mi się Miona opłakująca Rona. Lubię tego faceta, jednak on do naszej gryfoneczki nie pasuje.
Czekam na nn i oczywiście na kolejne rozdziały na Shadow Story i Diabelskiej Wpadce :D
Życzę ci jeszcze by twoja wena nie wyjechała na wakacje w te upały :)
Severus, och mój kochany Severus <3 jest Sev jest impreza :D
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że "Tobias" wprowadzi się już w tym rozdziale... Dziwnie to brzmi...
W każdym razie trzymasz mnie w niepewności. :)
Czekam na pierwszą krwawą walkę White vs Granger o to kto pierwszy zajmie łazienkę ( może trochę to wyolbrzymiłam, ale wypowiadając te słowa czuje się jak komentator, fajne uczucie ).
Życzę weny ;)
Odiumortis (swag).
Aaaaaaaaaaa zostawcie mojego męża w spokoju! :D Severusek jest mój na wieki, wieków, AMEN! Nie oddam :D :D Mój, mój, mój! Tylko mój! :D
UsuńChyba sobie żartujesz... Pff... Ja nawet dla Seva włosów czasem nie myje, żeby nie czuł się źle w moim towarzystwie :D
UsuńZwiązek wymaga poświęceń :P
Nie, nie, nie! Będę się o niego bić! Nie ma litości! Severus Snape jest mój! Mam dowody! Mam własnego SevMoniqa, autorstwa Veniika :D Życie za niego oddam i ten jego głos! ahh... niech wygra lepsza! :D
UsuńJa tam mogę wysłać Sowę do Severusa, którą woli, ale wiem jaka będzie odpowieć, nie fatuguje się nawet :D
UsuńHeheszki, nie czytam nawet Sevmione bo zazdrosna jestem ;/
Taka ma natura... Ale wyzwanie przyjmuje, jutro na ring cie przywołuje (musiałam sobie zarymować xd )
Mam już doświadczenie w walk komentowaniu, to i walczyć moge :D
Cudownie! Naprawdę. Hermiona mimo traumy pozostała sobą :) Cudnie opisane, a pomysły fantastyczne - już Ci to mówiłam, ale powtórzę -Kocham te historię! Nie moge się doczekać tych dramionowych rozdziałów, a zwłaszcza Sama-Wiesz-Czego :D Cmokasy i dużo, dużo weny Vampiłku! :)
OdpowiedzUsuńVenik
Rozdział świetny kochana;) Hermiona przeżywa traumę, ale jest silna i da radę sobie ze wszystkim Szkoda, że nie używa czarów, w końcu była najmądrzejszą czarownicą, ale może Draco, a raczej Tobias sprawi, że znów zacznie być czarownicą?:D Czekam na kolejne rozdziały kochana;*
OdpowiedzUsuńBuziaki;**
Fajnie się zaczyna, więc czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
Bardzo mnie wciągnęło, to co napisałaś. Ten rozdział jest inny niż wszystkie które do tej porty przeczytałam. Poświeciłaś go w całości Hermionie i jej miłości do Ron'a, akurat uwielbiam Mionę więc rozdział po prostu rewelacja! To dobrze, że akcja toczy się w wolnym tempie, a nie od razu wszystko bach, bach to mi się podoba. Zasmuciła mnie jedna wiadomość, no może dwie. Jak ona mogła zrezygnować ze świata magii, Hermiona kujonka ze szkoły?! Metamorfoza normalnie. I popaliła rzeczy Ron'a chociaż sweter mogła sobie zostawić, żeby powspominać. Dobrze, że fotografia została.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością.
życzę weny, bardzo dużo weny!
pozdrawiam...
marten :)
Rozdział genialny, już się nie mogę doczekać akcji Dramione, ale uzbrajam się w cierpliwość, poza tym te rozdziały tez są wspaniałe :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super rozdział:))zresztą jak zwykle :). Zapraszam na http://biglove-dramione.blogspot.com/ dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
bardzo intrygujaca historia zdecydowanie czekam na wiecej
OdpowiedzUsuńjeszcze jest rozdzial z perspektywyi Ginny i Theodora tylkobco dobtego ma Not no eweialalnie to on moglbyg zsbic rona a pozniej byc z Ginny tak moia powalona fantazja nie ma konca ;)
no noc pozpstake mi cierpliwie czekac do kolejnego swietnego rozdzialy
Pozdrawiam i zycze weny Mika ;)
no i moja druga opcja theodor bedzie ewentualnie probowal podbijac do hermionyv;)
UsuńOjej jak Hermionka rozpacza . Nie dziwię się jej wyboru by już nie czarować.Załamała się i jest zła na wszystko co magiczne , bo jej mąż przez to umarł . No ale powinna się podnieść . Draco pewnie jej w tym pomoże . Zapewne znów będzie czarować jak dawniej , przecież jest w tym najlepsza .
OdpowiedzUsuńBardzo kochała Rona i trudno jej się będzie po tym wszystkim podnieść .
Biedna Hermiona.
Mam nadzieję ,że następny rozdział będzie wkrótce.
Życzę weny,
Crucia
ojej, pełno smutnych przeżyć.
OdpowiedzUsuńaż mi się łezka zakręciła w oku, musiałam ją teatralnie zetrzeć :/
a Theodor co tu robi? Ja mam kilka opcji i się z wami nimi podzielę!
-Jest pod pantoflem u Ginny
-Podbija do Hermiony
-Jest pod pantoflem u Ginny
-Spotykają się z Draco i tworzy big przyjaźń .
Mam jeszcze mnóstwo pomysłów na Theo, ale pozostawię je w mej głowie *.*
Buziole.
Taki smutny ten rozdział.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie myślałam, że się popłaczę.
Mimo to bardzo mi się podobał i czekam na więcej.
Zdziwiło mnie, że Theodor będzie jednym z bohaterów opowiadania. Od razu w mojej głowie pojawiły się różne domysły na temat tego co będzie robiła, ale wolę zachować je dla siebie:P
Życzę dużo weny:)
Buziaki:*
Lady Charlotte
Jesteś mistrzem opisów. Miałam ciarki.
OdpowiedzUsuńhttp://trois-impressions.blogspot.com/
Wszystkie Twoje blogi są naprawdę świetne. Doskonale potrafisz opisać daną sytuacje, czułam się, jakbym to wszystko widziała, była świadkiem tych sytuacji. Mało kto potrafi tak dobrze prowadzić blogi, nie zaniedbując żadnego z nich. Czekam na opis Ginny i Theodora! Do kolejnego rozdziału na którymkolwiek z blogów. Dużo weny i chęci do pisania, kochana! już nie mogę się doczekać, aww :3
OdpowiedzUsuńmusze to powiedzieć: KOCHAM CIĘ, ZA TO, ŻE TAK ŚWIETNIE PISZESZ! <33333333333
Świetnie opisujesz przeżycia wewnętrzne bohaterów. Czuję się jakbym ich znała. Nie czytałam wcześniej bloga, w którym tak dokładnie byłyby opisane wszystkie rozterki bohaterów, dlatego bardzo mi się podoba Twoja historia. Czekam na kolejne notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny,
Meg ;]
Kurcze, naprawdę cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńSmutny ten rozdział i łzy zaczaiły się gdzieś w oczach. :c
Szkoda mi Hermiony, naprawdę.
Hmm, perpektywa Notta? A co on tu ? :D
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, zapraszam do siebie c:
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Droga Hermiono, Tobias to właśnie to twoja przeszłość, rozdział świetny, Herm jest silna, da sobie radę z wszystkim :D
OdpowiedzUsuńhttp://wbrewwszystkim.blogspot.com/
zapowiada sie naprawde dobre opowiadanie ;D zycze weny i czekam na nastepny rozdzial ;)
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę interesujący i lekki do czytania, zapowiada świetną historię. Jeszcze nie spotkałam opowiadania, w którym Theodor był na tyle znaczącą postacią w opowiadaniu, aby poświęcić mu rozdział, za co wielki + dla Ciebie, Wampirku :D
OdpowiedzUsuńCzekam z uśmiechem na ustach, który pojawił się po przeczytaniu nowego rozdziału na DW, na kolejny rozdział :)
Pozdrówka i buziole! :* ;))
mająca nadzieję na szybkie pojawienie się rozdziału, Kasia :D
Od pierwszego zdania do ostatniego - cudowne! Masz dar, po prostu :) Historia wciąga od samego początku, a to już jest coś, więc gratuluję pomysłu! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! :)
Viva
Salazarze!
OdpowiedzUsuńTo takie... piękne, takie smutne zarazem.
Gratuluję pomysłowości :)
Cieszę się, że zabiłaś Rona, zamiast uczynić z niego zazdrosnego kretyna :)
Zapowiada się bardzo ciekawie. Hipnotyzujesz po prostu :3
pozdrawiam, emersonn
potterowskie-co-nieco.blogspot.com
Świetny rozdział!!! Nie mogę się już doczekać następnego. Mam nadzieję, że szybko dodasz!! Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny.
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award i Versatile Blogger :> Nominacja dla Tw bloga znajduje się w Liebster Award 4 i Versatile Blogger :)) http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/p/nominacje_9630.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Czytałam ten rozdział, a usta same wygięły mi się w podkówkę, a ostrość widzenia nagle zaburzyły łzy. Przykra przeszłość wlecze się za naszą Mionką, szkoda dziewczyny. Oby nie wywinęła nic głupiego ! W dodatku to odcięcie od świata magii ;c mam nadzieję, że obecność Draco jakoś to zmieni !
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa w co wplączesz tutaj Teośka i Ginny ;p
Pozdrawiam,
Mad.
Ciekawy rozdział zapraszam do mnie http://biglove-dramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńi czekam na next :)
Cudowny rozdział. Pełny smutku, żałości i w ogóle... eh... szkoda mi tak tej Mionki, wiele musiała wycierpieć przez to wszystko... Śmierć męża, ona młoda wdowa eh... w głowie się nie mieści.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś wspólne mieszkanie z Tobiaso - Draconem jakoś jej pomoże :)
Idę czytać kolejny a tu życzę ci weny i powodzenia w dalszym pisaniu ! :)
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess
Zastanawia mnie ile lat ma Hermiona. A także to, czy opierasz się na kanonie, jeżeli chodzi o Wielką Bitwę. Ogólnie jest fajnie :) Dobrze lokujesz emocje w słowach. Wpływasz na odbiorcę, co się ceni. Naprawdę dobry tekst.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Poem
http://poemsfanfictions.blogspot.com
Extra, Naprawdę fajnie piszesz :D
OdpowiedzUsuńSev i Herm się dogadują, Wow XD
A Mionka taka wierna, 6 Lat opłakuje Rona. Szkoda mi jej... Mam nadzieję ,że znajdą z Draco/Tobiasem wspólny język :D
Nie no, kocham cię! Jesteś dopiero drugą blogerką, którą spotykam, która tak do końca nie dyskryminuje Romione! No oczywiście uśmierciłaś naszego Weasleya, ale ten twój sposób pisania chyba nie świadczy o tym, że go nienawidzisz? :-) A tak w ogóle, to wycisnęłaś zemnie już jedną łezkę.
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę talent. Od dawna nie czytałam takiego dobrego opowiadania.
OdpowiedzUsuńNajbardziej dziwi mnie to że Profesor Tłuste Włosy i Hermi się dogadują.
Czytam dalej i życzę weny :PP
Bardzo się ciesze, że ukazałaś ból Hermiony po utracie męża osobiście nie lubię tej pary, ale nie jest to takie sztuczne. Hmmm, no to czekam na pana White'a :)
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia (tak, jak kolor tego wspaniałego szablonu *_____*), dlaczego nie skomentowałam następnych rozdziałów! :/ Nie miej mi za złe, że pozostawiam swoją opinię dopiero teraz... Wspomnienie Hermiony, gdy Ron umierał... aż sama poczułam ten smutek :( Naprawdę podoba mi się cały pomysł na to opowiadanie! Widzę, że każda z postaci ma swoją odrębną historię i wszystkie się jakoś połączą. Czuję, że stworzysz coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńŚwietne. Pomimo, że nie przepadam za Ronem to bardzo szkoda mi Hermiony. Podoba mi sie także pomysł z przyjaźnią Hermiony i Severusa. Coś wspaniałego!
OdpowiedzUsuńBardzoe jestem ciekawa walki "Tomasa" z Hermioną. Biedna Mionka, nie przepadam za Ronem ale strasznie mi jej żal. Nie spodziewałam sie w ogóle że bedzie tu Severus i do tego jako przyjaciel. Z drugiej strony liczylam, że Draco już sie wprowadzi, a tu jednak nie. Nie moge sie doczekać co w następny, rozdziale wiec spadam czytać dalej nikKT
OdpowiedzUsuńAż mi się tak smutno zrobiło:(
OdpowiedzUsuńPiękne to było :*
Idę czytać inne rozdziały :)
Znów świetnie! Skąd ty bierzesz pomysły?
OdpowiedzUsuńIdę dalej :)
ViV
Bardzo podobał mi sie rozdział - odczytałaś uczucia Hermiony jakbyś sama przeżywała to co ona - cudowne *.* To właśnie sztuka pisania ...
OdpowiedzUsuńDziękuje.
~True Lover
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJej, wspaniały, chociaż bardzo smutny... czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńRozdział był mega smutaśny .. ale i tak mi się podobał piszesz rewelacyjnie i zdania nie zmienię :D
OdpowiedzUsuńNina
Bardzo smutny. Mimo tego, że nie przepadam za Ronmione, to na wspomnienia Miony jest mi ich żal.
OdpowiedzUsuńNie przepadam zbytnio za Romione, ale te wyznania Hermiony były naprawdę smutne :/ Aż łzy same cisnęły się do oczu... Gdy weszła do jego gabinetu, gdzie wszystko było tak, jakby on nadal żył, po prostu poczułam się jak w jej skórze i o mało się nie popłakałam :( To musi być dla niej straszne...
OdpowiedzUsuńTeraz niewiele opowiadań wciąga mnie tak jak twój, że wprost nie mogę się oderwać od czytania i czasami muszą mnie zabierać siłą xD Na razie historia dopiero się rozkręca, ale jak dla mnie cały czas jest równie wspaniała! *-* Jestem pewna, że przeczytam do samego końca :)
Jestem ogromnie ciekawa, kiedy Miona dowie się, że jej nowy współlokator to Draco Malfoy :D To na pewno będzie dla niej niezły szok! :P Snape szuka go od 4 lat, a on nagle zjawia się u niej pod wpływem eliksiru wielosokowego i z nią mieszka. Zawał na miejscu! ;)
Lecę czytać dalej, bo nie wytrzymam! <3
Pozdrawiam serdecznie.
Nessa Laime
Bardzo ciekawa historia, zaciekawiło mnie to, że Hermiona odsunęła się od świata Magii. Jestem ciekawa jak przybiegnie ich spotkanie z Draconem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Jezu, piszesz tak naturalnie a jednocześnie pięknie. Budujesz świetne zdania, w których nawet nie śmiem szukać błędów :D Po prostu Cię uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzego jak czego, ale nie spodziewałam się, że mimo Twojej niechęci do Rona tak pięknie opiszesz wspólne życie jego i Hermiony :) Ja bym pewnie zrobiła z niego tyrana, którego śmierć Hermiona przyjęła z ulgą :D Ale to właśnie dlatego Ty piszesz a ja zajmuję sie czytaniem i komentowaniem :P Rozdział jest świetny <3 Jestem pewna, że reszta jest równie wspaniała :)
Pozdrawiam, Inez