Dzień dobry! Piękny dzień za oknem, więc postanowiłam dodać kolejny rozdział :)
Dziękuję serdecznie Dominice - sama wiesz za co!
I oczywiście wielkie uściski, buziaki i inne dla mojej ulubionej Venetii.
Dzisiejszy rozdział dedykuje Madeline - czekam z niecierpliwością na prolog twojego bloga!
Mam nadzieję, że ten rozdział również się spodoba.
Jeszcze jeden taki nijaki i zaczną się już normalne z udziałem naszych głównych bohaterów :)
Buziaki, wampirek! :*
* * *
W
dzieciństwie wierzymy w bajki i przystojnych księciów. Mamy
opowiadają nam przepiękne opowiastki o Kopciuszku, który
gubi bucik, o księciu zamienionym w żabę, o Śpiącej Królewnie,
która zostaje obudzona przez pocałunek prawdziwej miłości...
Wszystkie łączy jedno – szczęśliwe zakończenie. Każda bajka
kończy się słowami „I żyli długo i szczęśliwie”. Bajkowe
opowieści, marzenia z dzieciństwa i nadzieja, że to właśnie my
będziemy tą księżniczką. Chcemy być piękne, szczęśliwe i być
tymi jedynymi dla naszych przyszłych książąt. Chcemy grać główną
role w swojej prywatnej baśni, która będzie najpiękniejszą
historią miłosną, jaką kiedykolwiek poznałyśmy. Problem w tym,
że to wszytko to bullshit. Bajki to tylko bajki... Nie mają nic
wspólnego z rzeczywistością. Moje życie rozpoczęło się w
mroczną, burzliwą noc i trwa do dziś. Większym
prawdopodobieństwem jest, że to nasz nocny koszmar stanie się
rzeczywistością, niż to, że będziemy żyć długo i szczęśliwie.
Kiedyś może i wierzyłam w bajki, ale ktoś skutecznie udowodnił
mi, że to wszytko to jedno, wielkie kłamstwo.
-
Gotowa? - Hermiona była ubrana w piękną pudrowo-różową
sukienkę, podkreślającą jej atuty. W jednej ręce trzymała
piękną wiązankę frezji, a w drugiej mój ślubny bukiecik.
Stałyśmy w przedsionku kościoła, robiąc ostatnie poprawki. Drzwi
były zamknięte, więc nie widziałam co się dzieje w środku, ale
z relacji mojej drugiej druhny – Lavender – wnioskowałam, że
wszyscy czekali z niecierpliwością na rozpoczęcie ceremoni.
Wygładziłam moją piękną, białą suknię i poprawiłam welon.
-
Nie... znaczy tak! Jestem gotowa! - krzyknęłam poddenerwowana.
-
Powinnyśmy już wchodzić, ale jeśli chcesz chwili, to spokojnie. -
Hermiona była taka ciepła, szczera i naprawdę była moją siostrą,
której nigdy nie miałam. - Pamiętasz przysięgę?
-
Tak – mruknęłam, powtarzając ją sobie w myślach. Drzwi się
otworzyły, a z środka kościoła dochodziła spokojna muzyka, grana
przez skrzypka.
-
Czekamy – pospieszyła nas Fleur.
-
Spokojnie Ginny, wszytko będzie dobrze. To Harry, pamiętasz? Ten
sam który uratował Cię z Komnaty Tajemnic, uratował nasz
świat przed Voldemortem i ten sam, który kocha Cię na zabój!
Będzie dobrze!
-
O matko. Przestań to powtarzać! Przestań, błagam! - nerwy mi
puściły. Wszyscy mówili, że będzie dobrze, ale do cholery!
Właśnie miałam postawić wszytko na jedną kartę i zostać panią
Potter do końca moich dni!
-
Po prostu tam idź i weź ten cholerny ślub! Mam już dość tej
twojej paplaniny! Nie będzie na Ciebie czekał wiecznie, moja droga
przyjaciółko! - popatrzyłam wprost w jej czekoladowe
tęczówki. To naprawdę mi pomogło.
-
Okey, jestem gotowa – uśmiechnęłam się i stanęłam naprzeciwko
drzwi do kościoła. Fleur i Lavender poprawiły tren, a Miona podała
mi bukiet.
-
Powodzenia! - moja szwagierka uśmiechnęła się promiennie i już
chciała otwierać drzwi, kiedy ktoś z drugiej strony ją uprzedził,
a w nich stanął Harry – mój przyszły mąż. W tamtej
chwili tak myślałam.
-
Jestem gotowa i już idę - tłumaczyłam się pospiesznie, ale coś
mi nie pasowało w jego wyrazie twarzy. - Idź już, będę zaraz za
Tobą. - ponaglałam go.
-
Przepraszam.
-
Spokojnie już to robię.
-
Ale nie chcesz tego zrobić... Ja... Jestem samolubny, ponieważ nie
kocham cię Ginny. Stojąc tam pod ołtarzem i czekając na Ciebie
zdałem sobie z tego sprawę. Wydawało mi się, że cię kocham, ale
to tylko złudzenie. Robię tylko to, czego inni ode mnie wymagają...
muszę pozwolić ci odejść. Musisz być szczęśliwa z dala ode
mnie, bo u mego boku szczęścia nie zaznasz. Nie kocham Cie.
-
Harry...
-
Przepraszam – szepnął i odszedł. To była najgorsza chwila
mojego życia. Stałam tam jak idiotka w białej sukni, gotowa by
wyjść za mąż, a on po prostu mnie zostawił. Gapiłam się przed
siebie, czując tylko pustkę. A miało być tak pięknie... Mimo
wątpliwości, dałam się namówić na ten cholerny ślub. I
co?! I zostałam porzucona przez tego cholernego Pottera... To była
jakaś tania komedia, która wcale nie była zabawna. Kto mi do
jasnej cholery powiedział, że istnieją szczęśliwe zakończenia?!
Historie, które opowiadają nam matki są tylko wytworem
chorej wyobraźni popieprzonych romantyków! Rzeczywistość
jest dużo bardziej przerażająca... Ale każdy kij ma dwa końce.
Gdyby nie te wydarzenia, teraz nie byłabym aurorem miesiąca z
największą liczbą złapanych.
*
* *
Obudził
mnie dźwięk budzika i chwilę po tym, w moim pokoju rozległa się
głośna muzyka. Przeciągnęłam się, wstałam i ruszyłam do
kuchni, by nastawić ekspres do kawy. Spojrzałam przez okno,
uśmiechając się do siebie. Idealny dzień, by skopać tyłki –
pomyślałam pijąc łyk kawy. Skrzywiłam się, czując jej gorzki
smak. Jak zwykle zapomniałam pocukrować i dolać mleka... Szybko
dodałam trzy łyżeczki cukru i wyciągając z lodówki karton
mleka, najpierw upiłam z niego kilka łyków, by po chwili
dolać go do kawy. Ponownie napiłam się zbawiennego płynu. Uśmiech
zagościł na mojej twarzy. To kochałam najbardziej. Ruszyłam pod
prysznic, podrygując do najnowszego kawałka Kings Of Leon. Wzięłam
szybki prysznic, ubrałam się w dres i tanecznym krokiem weszłam do
salonu, by poćwiczyć na Srarrym Portierze, czyli na moim worku
treningowym. Związałam włosy w luźny kucyk i zaczęłam okładać
go silnymi i mocnymi ciosami.
-
Cześć Ginny! Wiem, że pewnie okładasz worek, ale zadzwoń proszę.
-
Ogh! - jęknęła, podbiegając do słuchawki. - Cześć Miona!
-
Oh księżniczka się odezwała. Co tam?
-
Nic ciekawego. Wczoraj zgarnęłam dwóch byłych śmiercio...
Przepraszam.
-
Nie, nic się nie stało. Wpadniesz dziś wieczorem?
-
Jasne, bardzo chętnie! O której kończysz?
-
O 20:30 będę już w domu.
-
Wino?
-
Idealnie.
-
Do zobaczenia!
-
Skop im tyłki!
-
Skopie! Pa!
Wróciłam
do codziennego treningu, okładając dalej worek z coraz większym
zaangażowaniem, by po kilkunastu uderzeniach wykonać serię
brzuszków. Zaczynałam się męczyć i pocić, ale dzięki
temu czułam, że żyłam. Wciągnęłam na siebie za dużą bluzę,
ubrałam adidasy i wybiegłam z domu. Słońce ogrzewało moją
twarz, a krew szalała w żyłach, jednak mimo tego przyspieszyłam
tępo.
-
Cześć Ginny! - O niee... Była to moja sąsiadka od siedmiu
boleści. Na dodatek pracowała w Ministerstwie i nie wiadomo
dlaczego, ale była dla mnie miła!
-
Hej Pansy. Co u Ciebie? - zapytałam uprzejmie, nie przestając biec,
kiedy kobieta dołączyła się do mnie.
-
Oh, nie mogę uwierzyć, że Blaise mi się oświadczył! To takie
dziwne mieć pierścionek na palcu! - podniecała się. Spotykali
się z Zabinim od zakończenia szkoły, mieli dziecko i teraz jak się
okazuje, facet zdobył się na odwagę i oświadczył się jej.
Zaręczyny, śluby... Jedna wielka ściema.
-
Oślepia – sarknęłam. Na szczęście Parkinson była na tyle
głupia, że nie zauważyła tego.
-
Musisz być na moim wieczorze panieńskim!
-
Yay! - zdecydowanie powinnam zostać aktorką.
-
To będzie wydarzenie roku! - cieszyła się dziewczyna. - Oh,
przepraszam... nie powinnam...
-
Przestań!
-
Do zobaczenia! - pomachała mi, skręcając w lewo. Ja biegłam
prosto, wciąż zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi.
Pansy „Mopsica” Parkinson była moją sąsiadką, nie mieszkała
z Zabinim, ale mieli razem dziecko, które ona wychowywała.
Regularnie męczyła mnie rozmową podczas biegu i nie była
złośliwa. Dziwne. Pokręciłam głową i skręciłam w prawo,
wbiegając do parku, by po przebyciu go dostać się do zachodniej
części miasta, w której znajdowała się moja ulubiona
kawiarenka. Codziennie rano zaopatrywałam się tam w croissanty z
czekoladowym nadzieniem. Pycha.
-
Dzień dobry! - przywitałam się.
-
Witaj Ginny! To co zwykle?
-
Jak zawsze - zapłaciłam i po niecałych dwóch minutach
wybiegłam na ulice, kierując się do mieszkania. Szybki prysznic i
będę gotowa, by znów łapać magozbirów. Kocham tę
robotę. Na samą myśl o tym, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Biegłam parkiem, skupiając się na spokojnym oddechu, który
napinał mięśnie mojego brzucha. Zamknęłam na chwilę oczy...
tylko na chwilę, a już coś się stało. Pod moje nogi wbiegł
wielki pies, trącając mnie, przez co straciłam równowagę i
upadłam do tyłu, boleśnie przezywając spotkanie się z
chodnikiem.
-
Auuu! - krzyknęłam wpatrując się w niebo i drzewa, które
wirowały wokół mnie. Wszytko kręciło się jak na karuzeli,
wciąż i wciąż... Nagle zobaczyłam nad sobą twarz. I ciemne
okulary... i rozczochrane, ciemne włosy...
-
Żyjesz? - zapytał mężczyzna, kucając nade mną.
-
Coś w tym rodzaju – mruknęłam, zamykając oczy i ponownie je
otwierając. Wszytko się uspokoiło, a ja mogłam zobaczyć twarz
marsjanina, znaczy mężczyzny. Czarne włosy w artystycznym
nieładzie, ostre rysy twarzy, ironiczny uśmieszek i okulary, które
przysłaniały widok na oczy.
-
Wstawaj – podał mi rękę, którą niepewnie przyjęłam i
podniosłam swoje obolałe cztery litery.
-
Dzięki – mruknęłam, otrzepując się z brudów parkowej
ścieżki. Nagle zamarłam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że
facet intensywnie mi się przygląda.
-
Co?! - warknęłam.
-
Nie, nic. - odpowiedział, a z jego twarzy nie schodził ten
wkurzający, irytująco ładny uśmiech. Jego ręce powędrowały do
okularów przeciwsłonecznych, zdejmując je i ukazując to, co
tak bardzo mnie interesowało. Miał szmaragdowe oczy w których
można byłoby się zakochać... Opanuj się Ginny. Faceci to zło!
-
Na pewno wszytko w porządku? - zapytał.
-
Tak jasne. Czy my się znamy? - zapytałam, marszcząc brwi. Jego
głos i irytujący uśmiech coś mi przypominały.
-
Theodor Nott.
-
Nie! - jęknęłam. Wiedziałam, że skądś go znam.
-
Ginny, prawda? Ginny Weasley? Nic się nie zmieniłaś.
-
Naprawdę bardzo miło – warknęłam. Nic się nie zmieniłam?
Nic?! To niedopowiedzenie! Wydoroślałam! Miałam piersi, większe
krągłości! Cholera! Nie byłam już tamtą dziewczyną! Byłam
wysportowaną kobietą, która codziennie łapała kilku
magozbirów! Byłam idealna!
-
Miło, miło. - odezwał się, podnosząc z ziemi moją torbę z
croissantami.
-
Dzięki za pomoc – burknęłam, odbierając co moje. Spojrzałam
ostatni raz w jego oczy i ruszyłam biegiem, mimo obolałego tyłka.
-
Do zobaczenia! - krzyknął za mną, śmiejąc się głośno.
Pokręciłam głową, nie odwracając się. To było dziwne
spotkanie. Bardzo dziwne... Pobiegłam do domu, wzięłam szybki
prysznic, starając się nie myśleć o porannym spotkaniu. Ubrałam
się w szaty i ruszyłam w kierunku budki telefonicznej. Weszłam do
niej i zjechałam do Ministerstwa.
-
Cześć! Co dziś mamy? - zapytałam, wchodząc do biura, szefa
aurorów – Nimfadory Tonks, czyli po prostu Tonks.
-
Malfoy dalej nie osiągalny, ale wciąż na niego polują.
Dowiedzieliśmy się, że jest nagroda za jego głowę. Naszym
zadaniem jest znalezienie ich i unieszkodliwienie, czyli nuuuudy.
Wyłapałaś już większość śmierciożerców, więc musimy
się zająć tak przyziemnymi sprawami.
-
No niee... - kolejny ślizgon. Cholerny Draco Malfoy!
-
Co? - zdziwiła się Dora.
-
Dziś rano, Theodor Nott pomagał zebrać mi moje cztery litery z
ziemi.
-
Nott?
-
Tak... Przewróciłam się, wszytko wirowało, otworzyłam
oczy, a on kucał nade mną.
-
Myślisz, że ma jakiś kontakt z Malfoy'em?
-
Nie wiem! - burknęłam.
-
Hm... - mruknęła, przeglądając jakieś papiery.
-
Co masz?
-
Nic konkretnego... Ślad po nim się urywa dwa lata temu.
-
I od dwóch lat jest nagroda za jego głowę?
-
Yhym... ale nikt od tego czasu go nie widział.
-
Ciekawe...
-
Bardzo. Znajdziemy tych, którzy na niego polują i mam
nadzieję jego samego...
-
Czy on nie powinien być w Azkabanie?
-
Nigdy nie został skazany.
-
Dziwne...
-
Tak, bardzo dziwne...
Pierwsza? Bardzo fajnie , że napisałaś rozdział o Ginny . Wpadłaś na niezły pomysł żeby do ślubu Harrego i Ginny nie doszło . Za to pojawił się Theodor ^^ . Czyżby musiała się go wypytać gdzie Draco ? Coś czuję że tak .
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać rozdziałów o Hermonie i Draco. Ciekawa jestem kiedy się zorientuje że to Draco Malfoy .
Także życzę dużo weny no i mam nadzieję że rozdział wkrótce.
Pozdrawiam,
Crucia
Świetny rozdział. Podobnie do mojej poprzedniczki, myślę, że Ginny będzie chciała dojść do Dracona za pośrednictwem Notta. Oj będzie się działo, już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam,
Meg ;]
Czyżby moje przypuszczenia na temat tego jaką rolę odegra w tym opowiadaniu Nott miały się spełnić?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wspaniały:)
Czekam na więcej:)
Buziaki:*
Lady Charlotte
Musze przyznać, że jak dla mnie ten rozdział jest zaskakujący, ale bardzo pozytywnie :D Już się nie mogę doczekać rozwoju akcji :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Dupek z tego Harry'ego, najgorsze co kobieta może usłyszeć ale może to i dobrze
OdpowiedzUsuńGinny ma plan, będzie chciała wykorzystać Notta i się w nim zakocha, tak sobie właśnie myślę. Czekam na następny :D Rozdział świetny
Zamorduję Wybrańca :| szkoda mi Ginny, pisz szybko kolejny,nie moge się doczekać wątków z Draco i Herm, mam nadzieje, że w miare szybko miona odkryje kim jest jej współlokator
OdpowiedzUsuńUlalala, widzę że Blaise jest w tym rozdziale zarezerwowany dla Pansy. A dla Ginny jak zgaduje, hmm.. Nott? :D
OdpowiedzUsuńKurcze, jak Harry mógł coś takiego Ginny zrobić? :x Ugh.
Ginny praktycznie zawsze jest przedstawiana w życiu dorosłym jako matka trójki dzieci, zajmująca się domem a u Ciebie taka niespodzianka :) Mi się to bardzo podoba :3
Rozdział cudowny, nie ma się co rozpisywać :>
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
ooo Nott :D
OdpowiedzUsuńPolowanie na Malfoya? Czuje, że on jest dla nich za dobry... znaczy że jak nie będzie chciał to go nie złapią. Tak, chyba że Hermiona się dowie i powie Ginny. No, ale jak się zakocha to nie powie, chyba, że się nie zdąży zakochać. Ciężki orzech do zgryzienia z tym Malfoyem ;D
Czekam na kolejny rozdział i życzę weeeny :)
Kocham ten rozdział, za cudownie wykreowany charakter Ginny, jest zadziorna, waleczna i taka dokładnie jak najbardziej lubie :) Myślę, że ona może stać się moja ulubioną bohaterką tego opowiadania. Szczerze Ci gratuluje i całuśnie pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńRozdział boski, wspaniale pisałaś w imieniu Ginny :D Pasuję do niej ten styl pisania, jak ulał :P Kochany Rudzielec, zawsze zadziorny i zawsze umiejący postawić na swoim :P
OdpowiedzUsuńAle szkoda mi jej... Ona w białej sukni ślubnej właśnie miała przekraczać próg ogromnych drzwi kościoła, by wyjść za Harry'ego... A tu się okazuję, że czarnowłosy jej nie kocha... Masakryczne przeżycie. Mam nadzieję, że mnie takie coś nie spotka, bo od razu bym zabiła ha ha :D
I to straszne, że po takiej wpadce, można stracić zaufanie do płci przeciwnej do końca życia... Szkoda słów. Mam nadzieję, że jej się jakoś ułoży w późniejszych rozdziałach :) I coś mi się wydaję, że będziesz chciała ją zeswatać z Nottem :D
Zobaczymy co nam tutaj dalej naskrobiesz :)
Powodzenia w dalszym pisaniu i życzę duużo weny ! :*
Pozdrawiam ! :-*
~ Pure - Blood Princess
Rozdział w całości poświęcony Giny! Rewelacja, najpierw Malfoy miał swoje pięć minut, potem Miona, a teraz Giny. Bardzo podoba mi się to, że wtrącasz wątki, a nie kilka wersów o osobach trzecich.
OdpowiedzUsuńBiedna Giny, Harry Potter stchórzył i zostawił ją na ślubnym kobiercu. To dość zabawne, że nazwała tak swój worek treningowy ;D
Kurczę czy oni zawsze muszą polować na tego Dracona, ech... ślizgon ma przechlapane.
Ale rozdział ogólnie bardzo mi się podobał, cała historia mi się podoba, także czekam z niecierpliwością na następną notkę :)
pozdrawiam i trzymaj się ciepło <3
marten.
Czytałam nieraz Twoją twórczość, ale teraz już naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyłaś. ;D
OdpowiedzUsuńRozdziały są odcięte od rzeczywistości, takie magiczne, pełne uczuć, przeżyć i myśli, szczególnie pierwsze akapity. Są po prostu świetne! ;)
Szok, kiedy przeczytałam, że Bliase to zdrajca, tchórz i fałszywy przyjaciel, był tak paraliżujący, że nie mogłam sklecić poprawnie jednego zdania. ;_; Mimo to, cieszę się, że jest jakaś nowość, a nie tylko oklepany schemat Draco+Miona i Ginny+Zabini. ;3
Rona wyeliminowałaś, szybciej niż mogłabym sobie tego zażyczyć. xD Chociaż wolę Rona jako zmarłego, ale dobrego człowieka, niż żywego, ale dupka. ;>
Gruby Louis - czyżby "Pamiętnik Księżniczki"? :D Tak mi się jakoś skojarzyło. ;3
Zastanawia mnie o co chodzi z Draco. Skoro nie został skazany, to czemu się ukrywa? O.o A może to już było, tylko ja nieuważnie czytałam?
Początek nowego bloga jest całkowicie i bezapelacyjnie wspaniały, nic, tylko czekać na więcej. ;3
Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością i życzę dużo weny. ;>
Pozdrawiam,
Fioletoowa
P.S. Bardzo podoba mi się szablon. ;)
TY MORDO KOCHANA! DAJ CAŁUSA!
OdpowiedzUsuńJak wcześniej powiedziałam : rozpływam się jak czekolada, czytając te upragnione słowa: "Dzisiejszy rozdział dedykuje Madeline". Mój boże, naprawdę? XD Ten sen dalej trwa i nie mogę się rozbudzić.
To smutne. Oczywiście to, że Potter zwiał z ołtarza XD Początkowo myślałam, że Ginny połączysz z Blaisem... a tu taki SZOK! Oczywiście wszystko na pozytywnie. Rozdział jak zwykle ciekawy więc pochłonęłam go jednym tchem i chcę więcej, więcej, dużo WIĘCEJ! Przeczytałam go, a to działa na mnie jak popularny TIGER - nie ma mowy o spaniu :D Przez najbliższe dwie godziny będe ślęczeć w kołdrze i myśleć o dalszych losach mojej rudej wiewióry i pana Notta! Tak właśnie działa na mnie twój blog :D Z resztą ... to już sama o tym wiesz ... tzn, powinnaś wiedzieć. Zastanawiają mnie też losy pozostałych bohaterów .. (fanów Dracona proszę o pominięcie tego tekstu - Venik nie czytaj) ale najważniejsze! co z czarownym, pięknym,uroczym.cudownym, niesamowitym, wspaniałym, atrakcyjnym,olśniewającym, zachwycającym,doskonałym.,idealnym, wspaniałym, znakomitym, świetnym, niezwykłym, oszałamiającym, rewelacyjnym, zachwycającym, wyjątkowmy, niecodziennym, boskim, atrakcyjnym, fascynującym DRACONEM?! Skarbie blondwłosy, ja cię uratuję.
Dobra, kończę te monologi, bo któż to będzie czytał? Phi!
A teraz ... całuski! cmok cmok cmok! kocham was i wasze rozdziały!
Pozdrawiam gorąco
Madzia :))
No no rozdział coraz bardziej mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam zaległy i ten nopwy też.
Aż jestem ciekawa co jeszcze pokażesz dalej.
Myślę że tym opowiadaniem przebijesz wszystko i pokażesz prawdziwą klasę.
Aż jestem ciekawa co pokażesz.
czuje że nie jeden raz nas zaskoczysz.
przepraszam że komentarz wyszedł mi taki słaby, ale postaram się nadrobić następnym razem.
Pozdrawiam.
Nadrobiłam rozdziały, więc przybywam z komentarzem.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Hermiony. Mimo, że nie przepadam za połączeniem Ron+Mionka, bo uważam, że ona zdecydowanie zasługuje na kogoś lepszego, przykro mi, że spotkał ich taki los...
Cieszę się, że znalazłaś miejsce dla Sevcia, bo go uwielbiam! Jak to ktoś kiedyś powiedział: psychofanka nietoperza z lochów :DD
Ginny, kopiąca tyłki Śmierciożercom, okładająca pięściami worek treningowym z mordą Harry'ego, słuchająca Kings of Leon, biegająca codziennie rano i zajadająca się croissantami? Taaak, to zdecydowanie mi pasuje. Do tego boski Nott? Nie wiem czy dobrze to zinterpretowałam, ale na początku Ruda wzięła go za Pottera, czy to moja chora wyobraźnia?
A no i KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ! Tonks to normalnie ósmy cud świata, więc cieszę się, że jej nie zabiłaś, tak jak to zrobiła Rowling, hlip, hlip ;( Mam nadzieję, że Lupin też się pojawi, bo udana z nich parka :D Właśnie co do parek! Mopsica z Zabinnim? Uuu, robi się ciekawie...
Mam przeczucia, że jeszcze nie raz nas zaskoczysz w tym opowiadaniu, także czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Całusy!
AAAAAa! Wampirku, błagam, dodaj kolejny rozdział, bo mnie nieźle wciągnęło :D A opis Notta.. No no. Kto by przypuszczał, że taki przystojniaczek xD Czekam niecierpliwie na rozdział ;*
OdpowiedzUsuńNo i oto pierwszy raz jak pojawia nam się Nott! Ach... No ale to jeszcze nie o nim ten rozdział, więc wrócmy do Ginny. Najbardziej przypadł mi do gustu początek. Często porównujemy nasze życie do bajki, szczególnie w dzieciństwie. Niestety rzeczywistośc jest zupełnie inna. Ale kto powiedział, że nie możemy zrobic wszystkiego, żeby ono tę bajkę jak najbardziej przypominiało? Wszystko leży w naszych rękach, tak jak dalsze losy naszych bohaterów zależą tylko od ciebie! Czekam na kolejną częśc, bo to będzie moja ulubiona! Uwielbiam Notta...
OdpowiedzUsuńDominika
Podobał mi się wstęp. Świetny. Rozdział bajeczny.
OdpowiedzUsuńNott? Jakoś nigdy specjalnie za nim nie przepadałam... Ciekawa jestem co będzie dalej.:)
Ginny- ta to ma charakterek *.*
Potter to świnia. Mógł się wcześniej zastanowic, a nie odwalac uciekającego Pana Młodego... Ughh...
Wyrazy współczucia dla Blaise'a...;D
Buziaki:**
El.
http://nienawisc-uleczyc-moze-tylko-milosc.blogspot.com/
Super notka. *.*
OdpowiedzUsuńuuu Ginny i Not,co z tego będzie ? :P
http://diabel-wiewioreczka.blogspot.com/
Biedna Ginny. Skrzywdzona przez los i oczywiście Harrego. Dobrze, że ma pracę, w której może oderwać się od natłoku myśli i zagwozdek. A rozdział, cóż świetny. Opisy masz wprost genialne. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńHmm... Zawsze wydawało mi się, że Ginny była porywcza, ale elokwentna. Dobry trening. Też bym sobie taki zrobiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Poem
http://poemsfanfictions.blogspot.com
Ale żeś zmieniła Harry'ego ,w okrutnego człowieka xD
OdpowiedzUsuńAle rozdział i tak świetny :) Na dodatek Ginny aurorem ? Ciekawie ... :)
Pozdrawiam Julkens
No i znowu łezka :-). Cholera, dziewczono, ale ty masz talent!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Draco nie pójdzie do więzienia, co?!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne.. Naprawdę masz talent do pisania.
Lecę czytać dalej :)
Buźki
SMALL SCAR
Od zawsze uwielbiałam Nott'a !
OdpowiedzUsuńSuper połączenie i bardzo oryginalne, bo ja się jeszcze z tym nie spotkałam :)
Potter= brak słów...
Dziękuję ci za tak świetnie wykreowaną postać Ginny!!! <3 Potter uciekł z przed ołtarza??! o.O Hahaha, co za typ... xd Bardzo mi się podoba początek rozdziału, jest taki prawdziwy... "Problem w tym, że to wszytko to bullshit. (...) Historie, które opowiadają nam matki są tylko wytworem chorej wyobraźni popieprzonych romantyków! Rzeczywistość jest dużo bardziej przerażająca..." Dobrze powiedziane! Niestety życie nie jest sprawiedliwe... nie jest takie jak w bajkach... Uroczy Theodor! *_____* Uwielbiam tą Ginny! Naprawdę!! <3 "Nic się nie zmieniłam? Nic?! To niedopowiedzenie! Wydoroślałam! Miałam piersi, większe krągłości! Cholera! Nie byłam już tamtą dziewczyną! Byłam wysportowaną kobietą, która codziennie łapała kilku magozbirów! Byłam idealna!" Świetna kwestia, wspaniała! Pewności siebie nigdy za wiele. każda Kobieta powinna tak o sobie myśleć :D
OdpowiedzUsuńŁał. Piszesz świetnie, to po pierwsze.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, oryginalny pomysł. Nigdy się jeszcze z takim nie spotkałam.
Dobrze, że Ginny ni jest z Chłopcem, Który Przeżył. Zawsze mam wrażenie, że on z nią jest tylko dlatego, bo tak bardzo przypomina mu jego matkę.
Jestem zaskoczona, bo czytając ten rozdział, w większości momentów miałam wrażenie jakbym czytała o sobie.
Pozdrawiam,
J
:)
Jest Ginny, którą ubóstwiam, wiec jestem szczęśliwa. No i jest Teo, wiec jestem jeszcze bardziej szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńWszyscy pokrzywdzeni przez los, dobrze ze nie zrobiłas radosnej rodzinki i fikcyjnym cukierkowym świecie.
Zapowiada sie świetne opowiadanie.
Lecę czytać dalej :)
Grrrrr rozlaczylo mnie nie wiemmktory raz wiec napisze w skrócie. Rozdział po prostu genialny i ogólnie cały blog genialny nikKT
OdpowiedzUsuńGinny zawsze pozostanie sobą:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się go czytało :)
Robi się ciekawie, nagroda za głowę Malfoy'a ?
OdpowiedzUsuńCudo po prostu, Cudo!
ViV
Cudny <3
OdpowiedzUsuńKocham Ginny, a jeszcze bardziej jako wysportowaną aurorkę :)
Świetne, lecę czytać dalej ;*
~True Lover
Kocham taką Ginny! Świetnie ją przedstawiłaś :D wprowadzenie Notta... Robi się ciekawie.
OdpowiedzUsuń---
Zapraszam do mnie:
optyka-uczennicy-lo.blogspot.com
wow rozdział napisany świetnie jak zawsze zresztą :P Jednak troche sie zawiodłam .. myślałam że to Zabini pomoże wstać Pnnie Weasley :/ ale i tak jest mega
OdpowiedzUsuńNina
Świetnie wykreowałaś postać Ginny. Naprawdę, podziwiam ją.
OdpowiedzUsuńPo tym jak upadła, myślałam, że Potter ja podniesie ;-; To by było dosyć c i e k a w e.
Ogólnie rozdział super. Weny życzę!
Super! Podoba mi się to, że tym razem Ginny opowiada o wydarzeniach z jej życia, a my przy okazji dowiadujemy się co nieco o Hermionie :) Nie spodziewałam się po Harrym, że ucieknie sprzed ołtarza, w końcu najczęściej to kobiety zwiewają :D
OdpowiedzUsuńJestem na maksa ciekawa, co wyniknie z tego spotkania Gin z Nottem, bo coś na pewno w związku z tym się będzie działo :P I ciekawe, czy odkryją, że Draco mieszka u Miony (choć ona sama o tym nie wie xD)...
Piszesz wprost świetnie, twoje opisy w ogóle mnie nie nudzą, co u mnie rzadko się zdarza. :D Jesteś cudotwórczynią! xD Gratulacje! :P
Lecę dalej! ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Nessa Laime
SZMARAGDOWE OCZY-IDEALNY EPITET!!
OdpowiedzUsuńROZMARZONA...
~LACUNA
Biedna Ginny. Harry to kretyn i cham...Dlaczego nie powiedział jej wcześniej tylko i zwodził i dopiero w dniu ślubu? Mam ochotę mu walnąć. Jednak muszę się przyznać, że jestem nawet zadowolona, że ich nie sparowałaś ze sobą. Ginny za bardzo przypomina mi Lily. Jakoś tak mam wrażenie, że ona jest dla niego substytutem matki.
OdpowiedzUsuńGinny i Pansy się kolegują? Nie spotkałam się z tym, ale podoba mi się ten oryginalny pomysł. Jak widzę Parkinson od czasów szkoły umysłowo to się nie zbyt zmieniła ;)
Cieszę, że nie uśmierciłaś Tonks. Bardzo ją lubię. I fajnie , że Ginny jest Aurorem a nie komentatorką meczów.
Bardzo ładny rozdział ;)
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Ciekawe :D czy Ginny wykorzysta Notta czy się zakocha? :D Oby to drugie <3
OdpowiedzUsuńLece dalej :)
Pozdrawiam, Inez ;)