Witam! Niestety nie wyrobiłam się z całym rozdziałem (dużo brakuje), ale wstawiam wam przedsmak ;)
Powiem szczerze, że poznałam dziś kogoś z drugiego końca świata i nie mogę się oderwać od korespondencji z nim (ha! w końcu mogę ćwiczyć mój inglisz ;)))
W każdym bądź razie ENJOY <3
Postaram się jutro dopisać większą część ;) ale żebyście już nie czekali...
* * *
Życie
nas nie oszczędza. Codziennie tracimy jakąś czystkę siebie, której już nigdy
nie odzyskamy. Z każdym dniem stajemy się inni, aż dochodzimy do momentu, kiedy
nie poznajemy się. Patrząc w lustro widzimy wciąż tą samą osobę, jednak inną. Wybory,
których codziennie dokonujemy, odbijają się całym naszym życiu. Wciąż popełniamy
błędy, które mogą niezmiennie zmienić naszą przyszłość. Zatrzymajmy się na
chwilę i pomyślmy, co by było gdyby…
* * *
-Nigdy
się nie poddawaj Hermiono… - wyszeptał, ściskając mocniej moją dłoń.
Wiedziałam, że to koniec. Czułam to, jednak nie mogłam w to uwierzyć. To nie
miało tak być. Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Powinniśmy mieć dzieci, dom i
po prostu być. Teraz już nie ma nic. Nie ma go, nie ma nas, jestem tylko ja i
niespełnione pragnienia.
Otworzyłam
oczy, głęboko oddychając. To tylko sen, to tylko sen… Powtarzałam sobie, przeżywając
jeszcze raz każdą minutę, każdą sekundę, cierpienia mojego męża. Łzy pociekły
mi po policzkach. Minęło już tyle lat, lecz w mym sercu wciąż jest pustka.
Wciąż cierpię i co najgorsze zapominam… Nie pamiętam już jego głosu, jego twarz
staje mi się coraz bardziej obca i mimo że otaczają mnie jego fotografie, nie
pamiętam go tak dobrze, jakbym chciała. Na samą myśl, że mogłabym o nim
zapomnieć, me serce ścisnęło się mocniej, a łzy stały się bardziej uporczywe.
Wstałam z łóżka, nie mogąc sobie pozwolić na chwile słabości i poszłam do
łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. W domu panowała
cisza, a za oknem słońce leniwie wychylało się z za horyzontu.
-Tobias?
– zagadnęłam podchodząc do otwartych drzwi balkonowych.
-O
cześć. – Przywitał się lekko speszony, szybko gasząc papierosa. Obłoki dymu wciąż unosiły się dookoła niego. –Nie wiedziałem,
że już wstałaś.
Odwrócił
wzrok w kierunku wschodu słońca.
-Nie
wiedziałam, że palisz.
-Bo
nie palę – odpowiedział zdecydowanie zbyt szybko.
-No
tak, jasne, nie palisz, fajka sama wpadła Ci do ust, zapaliła się i wypaliła –
zaśmiałam się.
-Dobra
palę. Nie chciałem ci mówić, bo nie chciałem zostać wywalony na bruk.
-O
ile dobrze pamiętam, kiedy rozmawialiśmy pierwszy raz o wynajęciu pokoju,
zarzekałeś się, że nie palisz, ale mogę się mylić.
Usiadłam
obok niego na murku. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie by poranne promienie
ogrzały moją twarz. Uwielbiałam to uczucie, uwielbiałam wschody słońca,
ponieważ każdy wschód oznaczał nowy dzień, a każdy dzień to dar. Dar, którego
tak często nie doceniamy. Siedzieliśmy w ciszy, rozmyślając nad tym co
przyniesie nowy dzień.
-Wiesz,
to zabawne. – Zaśmiał się.
-Hm?
-Że
jestem tu z Tobą.
* * *
-No
tak jesteś tu, bo jesteśmy współlokatorami, trudno żebyś był tu z kimś innym – odpowiedziała
zaczepnie –Poza tym jesteś tu, ponieważ dokonałeś takich, a nie innych wyborów
w życiu. Widocznie tak miało być.
-Wierzysz
w przeznaczenie? – zapytałem odwracając się, by móc na nią spojrzeć.
-Co
masz na myśli? – Nasze spojrzenia spotkały się.
-No
wiesz, znaki na niebie, druga połówka i inne gówna, którymi się karmi ludzi. –
Odpowiedziałem bez zastanowienia. Ja nie wierzyłem. Właściwie nie wierzyłem w
nic. No może w przyjaźń, ale tylko w stosunku do Theo. Życie nie jest proste,
ani nie składa się z banałów, a przeznaczenie to banał. To tak jakby wierzyć,
że coś jest albo czarne, albo białe. Że jest zło i dobro, i nic poza tym. To
jest po prostu niemożliwe.
-Wierzę,
co jest dla mnie przytłaczające. – odpowiedziała, pochylając swoją głowę.
-Dlaczego?
-Bo
moja wiara potwierdza, że nie ma już dla mnie nadziei na miłość. Miałam męża,
ale on nie żyje. Był moją drugą połówką i wiem, że już nigdy nie spotkam kogoś
takiego jak on. Różniliśmy się jak woda i ogień, a mimo to byliśmy do siebie
tak bardzo podobni.
-Skąd
wiesz, że to akurat on nią był?
-Głupie
pytanie. Po prostu wiem.
Tyle czekania i na dodatek rozdzial niekompletny... Olewasz nas vamplove...
OdpowiedzUsuńPomysl na te historie jest bardzo ciekawy i oryginalny dlatego tak czesto tu zagladalam z nadzieja na kolejny rozdzial. I gdy wreszcie cos sie ukazalo to po przeczytaniu tego fragmentu czuje wielki niedosyt i jest mi przykro, ze lekcewazysz nas- czytelnikow i po tak dlugiej przerwie dodajesz fragment rozdzialu i to jeszcze z opoznieniem (bo mial byc wczoraj). Niestety nie tylko ty tak robisz... Pewna autorka znakomitych zreszta blogow robi bardzo podobnie. Od nas - czytelnikow wymagacie komentarzy, szacunku i kultury a zapominacie ze to powinno isc w obie strony. To moje zdanie ale wiem ze wiele czytelniczek podpisaloby sie pod nim obiema rekami.
Co do rozdzialu to nie skomentuje go jeszcze. Zrobie to gdy ukaze sie w pelnej wersji
Pozdrawiam Aga
Mam całkowicie inne podejście :) Mam swoje życie, obowiązki, a pisanie blog to tak naprawdę ostatnie na co mam czas/ochotę (bez obrazy, ale naprawdę czuję się wypalona, chociaż po napisaniu tego jakoś wena wraca). Jeśli nic nie dodam źle (a zbieram się za to od hoho), jeśli dodam chociaż kawałek również źle. Usunę bloga będzie źle, zostawię, żeby sobie "wisiał" źle :D Nie dogodzę wszystkim :) Nie chciałam żebyście czekały, więc dodałam tyle ile mam. Doceniajmy to co mamy! Cieszmy się z takich małych, nieważnych rzeczy bo to one tworzą nasze życie <3 Jest tego mało, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia :P A co do komentarzy i szacunku, to nie wymagam tego od was, naprawdę. Zdaje sobie sprawę, że blog jest zaniedbany i wy moi czytelnicy też. Piszę dla was, fajnie jak są komentarze, ale przecież nie będę was gonić z miotłą za to że ich nie ma :) Dziękuję za szczerą opinię i serdecznie pozdrawiam! <3
UsuńZgadzam się z Vamp . A co do porównania jej do "innej autorki" napewno chodzi Ci o Venetie/Venecje czy Maure jak ona się tam podpisuje . Nie widziałam u Vamp notatek że będzie rozdział jak napiszecie 50 komentarzy ... Każdy ma swoje sprawy i nie oczekujcie , że każdy autor będzie żył "Tylko Blogiem" . Nie bądźmy hipokrytami ...
UsuńCiotka Selena
Ja jestem zadowolona i zaciekawiona tym przedsmakiem :) Sama piszę bloga, dlatego rozumiem, ze czasami mimo prób siedzisz nad klawiaturą bądź kartką i nie masz pojęcia co napisać. Wydaje mi się, że o wiele lepiej jest wstawić część niż nie wstawiać nic... Każdy ma też swoje życie osobiste i my, Twoi czytelnicy, nie mamy prawa pośpieszać Cię czy krytykować, ponieważ to jest Twój blog i od Ciebie zależy co z nim zrobisz. Ściskam mocno i życzę weny!
OdpowiedzUsuńdobry i przedsmaczek, który narobi smaczka :)
OdpowiedzUsuńJa sama jesstem hmm... dezerterem, który nie wywiązuje się z obietnic i terminów. Ostatni post dodałam w styczniu po długiej przerwie a obiecałam, że już wrócę. Ale jakoś tak wyszło...
OdpowiedzUsuńCo do przedsmaku... No to teraz jest smaczek. A ja jak zwykle się popłakałam...
Cieszę się, że powróciłaś po tak długiej przerwie :D Spodobał mi się fragment tego rozdziału, już nie mogę się doczekać jego kolejnej części :) Życzę Ci duuużo weny i mam nadzieję, że szybko do Ciebie zawita :D Pozdrawiam, Rose.
OdpowiedzUsuńTak się ciesze że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńKomentuje późno, ale nie miałam dostępu do internetu :c
Bardzo mi się podoba ten fragment. Brakowało mi bardzo Twoich rozdziałów!
Lecę do całego rozdziału.
Pozdrawiam,
SWK x
www.zaczarowaneoceny.blogspot.com - zapraszam do oceny!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta rozmowa a zwłaszcza ostatnie zdanie Hermiony ;)
OdpowiedzUsuń